
Krysia
„Wszystko zaczęło się w styczniu 2017 roku od bardzo silnego kaszlu. Mój wnuk był chory, byłam przekonana, że zaraził mnie. Lekarz przepisał mi antybiotyk, ale pomimo tego czułam się cały czas bardzo źle. Po tygodniu wykonałam prześwietlenie i niestety diagnoza okazała się dla mnie bardzo nieprzyjemna – drobnokomórkowy rak płuca. To był luty 2017. Czekałam z utęsknieniem na pierwszą chemię. Miałam w sobie głęboką wiarę, że wszystko będzie dobrze. Nie jest idealnie, ale nowotwór się cofa. Nic się nie zmieniło w moim życiu. Funkcjonuje normalnie. Jestem na emeryturze, zajmuje się rodziną i wnukami. Każdy dzień jest dla mnie ważny. Trzeba walczyć, a najważniejszy jest optymizm.” – mówi Pani Krystyna, która od trzech lat choruje na drobnokomórkowego raka płuca.
Córka Pani Krystyny wspomina, że przeżyła szok słysząc diagnozę. „Do chwili diagnozy definicje takie jak nowotwór czy rak znałam tylko z filmów i gazet. Wyszłam ze szpitala i zrobiłam kilka okrążeń, tak szlochając, że tylko ja wiem jak bardzo. Nasze słowa brzmiały: Pozwolić matce pożyć kilka tygodni i otoczyć ją najlepszą opieką. Przyszło ogromne przygnębienie. Nie chciałam się żegnać. Chcieliśmy walczyć. Zaproponowano nam immunoterapię. Od pierwszego spotkania, które miało miejsce w drugiej połowie lutego 2017 do dnia dzisiejszego mijają trzy lata od diagnozy. Mama żyje i ma się dobrze. Potrafię teraz przyjść i przytulić się do mamy i powiedzieć moja drobnokomórkowa mamusia.”
„Drobnokomórkowy rak płuca to nowotwór, w którym do niedawna niewiele się działo. Stanowi ok. 20% wszystkich raków płuca, jakie są rozpoznawane w Polsce. Rożni się przede wszystkim od niedrobnokomórkowego raka płuca tym, że nigdy się go nie operuje. Nawet w niewielkim stopniu zaawansowania traktuje się go jako postać zaawansowaną, gdzie leczenie chirurgicznie nie znajduje zastosowania. Nawet u chorych, których nowotwór jest bardzo niewielki, jest olbrzymie ryzyko, że występują drobne mikroprzerzuty których nie ma możliwości rozpoznać w inny sposób. Dlatego od samego początku stosuje się tylko chemioterapię w połączeniu z radioterapią lub samą radioterapię. Pani Krystynie zaproponowaliśmy udział w badaniu klinicznym z nową cząsteczką- immunoterapią, która dodawana jest do chemioterapii. Gdy rozpoczynaliśmy te badania nie wiedzieliśmy jakie będą losy pacjentki – dziś mijają trzy lata od diagnozy Pani Krystyny.” – mówi dr Adam Płużański z Kliniki Nowotworów Płuc i Klatki Piersiowej w Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.